C-Emily-Krzyknęła ze śmiechem ciocia
J- Przepraszam.
C-Kto to?
J-Żona Ojca
C- Odbierz.
J-Halo?
Jay-Dzień dobry. Z tej strony Johannah
J-Dzień dobry.
Jay -posłuchaj mam sprawę.
J-Tak?
Jay-Bo wiem że Mat ma dużo pracy a mi nie kto z dziećmi posiedzieć a jeszcze siostra mi przywiozła 7 miesięczne maleństwo. Przyszła byś mi pomóc?
J-Dobrze. a Lou?
Jay-on nie chce to tego przyłożyć ręki. A teoryrcznie nie jesteście rodzeństwem.
J- Ok. o której mam być.?
Jay- Ja jestem cały czas ale na17 mam lekarza.
J-Dobra będę ok 16.30 a z Lou ja sobie pogadam.
Jay-Dzięki kochana życie mi ratujesz
J-Nie ma za co.-Rozłączyłyśmy się.
C-Co jest?
J-Idę dzisiaj do dzieciaków.
C-Mmm opowiadaj.
J-Nie wiem jakich. Są to dzieci Mata.
C-Emily... Posłuchaj. Twój ojciec bardzo długo cię szukał. Wiele razy był u mnie i błagał mnie żebym mu powiedziała.
J-Nie zrobiłaś tego.
C-Nie, nie zrobiłam.
J-To jak mnie znalazł?
C-Nie wiem jak cię znalazł
J- Ale wiedział jak mnie namierzyć.
C-On ma twoje zdjęcie w portfelu twoje i mamy.
J-Ale po co?
C-Wiesz dlaczego oni się rozeszli?
J-Nie.
C-Bo Mat miał dużo pracy. Po nocach siedział z tymi dzieciakami. A jak tylko miał chwilę potajemnie spotykał się z Mamą.
J-Ale.... A ja? mną to się nie przejmował.
C-Przejmował.

T-Dobra starczy tych czułości.- To ja na złość Jeszcze bardziej wtuliłam się w niego.
N-Daj jej chwilę niech się uspokoi.
J-Dzięki- wyszeptałam tak żeby tylko on mógł usłyszeć. Trochę uspokojona odsunęłam się od niego.- Ty-Wskazałam na Lou.- Idziesz ze mną. Mamy sobie do pogadania.
T-Co jej zrobiłeś?
Lou-Nic właśnie.
J-Do mojego pokoju. Ale już.-Posłusznie poszedł na górę a ja na nim.- Ty-Wskazałam na ojca.-Pilnuj żeby nie podsłuchiwali.
T-Okey.
Poszłam za nim na górę. Weszłam do pokoju. Siedział przestraszony.
J-Nie bój się nic ci nie zrobie.
Lou-Co zrobiłem?
J- Czemu masz w dupie swoje rodzeństwo?
Lou-Nie mam w dupie tylko nie chce ich niańczyć.
J-To masz pecha bo dzisiaj idziesz ze mną niańczyć.

J-Za późno.
Lou-W sumie to cię cieszę bo tam będziesz.
J-Lou...
Lou-Nic nie mów.-Wstał do mnie i podszedł do mnie i złapał za biodra.
J-Nie.
Lou-Ale ja chce się przytulić
J-Lou
Lou-No prooooosze
J-Dobra ale tylko chwilę-Powiedziałam a on wtulił się we mnie.-Już starczy-powiedziałam odsuwając się od niego. Otworzyłam drzwi i pokazałam że może iść. Ale on stał w miejsc i nie raczył się uszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz