Poleżałam chwilę i zadzwonił mój telefon. :Babcia<3" Odebrałam szybko.
J-Hao?
B-Jesica kochanie tak mi przykro.
J-Tak mnie też.
B-Wiesz co się stało?
J-Nie. Ale się dowiem.
B-Bądź ostrożna skarbie.
J-Będę.
B-Kocham cię.
J-Wiem.
B-Może przyjadę?
J-Nie babciu siedź w domu. Nic mi nie będzie dam sobie radę.
B-Jakby co to dzwoń.
J-Dobrze.
Rozłączyłyśmy się. Wstałam i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. On usną więc przykryłam go kocem i poszłam na dół do kuchni. Tam siedzieli chłopcy. Na stole była poskładana karteczka którą wcześniej porwałam. Stanęłam jak wryta. Cholerka.
Z-Co to?
J-Nic-warknęłam na niego.
Z-Chcemy ci pomóc.-powiedział spokojnie.
J-Nie chce litości.
Z-Ale daj sobie pomóc
J-Ne. A poza tym nawet się nie znamy.
Z-A tak. Fakt. Zayn Malik.
J-Po co się wtrącacie?
Z-Bo tak trzeba... Być może wiem kto to zrobił-powiedział i spojrzeli się po sobie.
Lou-Myślisz że to on?
Li-Nie wiem kręcił się tu.
N-Może zostańmy tu jakby miał wrócić czy coś.-powiedział
J-Ale kto?
Lou-Leo Makataki
J-Leo? On by tego nie zrobił...
Lou-Skąd wiesz?
J-Kurwa mać-powiedziałam pod nosem nachyliłam się nad tą kartką. tam były ni które kolorowe literki. Z nich wyszło Leo M. Aż siadłam.
N-Ej wszystko dobrze?
J-nie. Nic nie jest dobrze. Skąd wiesz że to on?
Lou-Wiem że coś kombinował. Tak czułem że coś się stanie.
J-Super.
Li-A ty stąd to wiesz?
J-Znam jego sposób szyfrowania. Zabiję go.-powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku wyjścia.
N-Jesica nie rób tego.
J-Zejdź mi z oczu.
N-Nie.
J-Tak albo dostaniesz. Ja nie żartuje.
N-Ja też nie.
J-To może inaczej. Albo wyjdę ja albo wyniosą cię na noszach. Mnie to obojętne.
N-Nie wyjdziesz z tąd sama.
J-Spadaj-popchnęłam go i wyszłam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz