czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 1-

Kończyliśmy właśnie nagrywać scenke do filmu. Ale jak zwykle Wielki królewicz zwany reżyserem zaczął się na mnie drzeć.
J-O co ci kurwa znowu chodzi?!
M-Przyłóż się trochę..-zaczął n mnie wrzeszczeć.
J-Chcesz żebym tu grała?
M-Tak. Ale się przyłóż.
J-Pierdol się-powiedziałam i rzuciłam w niego kartkami. Zaczęłam biec w stronę wyjścia. W moich oczach znów widniały łzy. To nie pierwszy raz kiedy doprowadził mnie do takiego stanu. Mam tego już dosyć. W wejściu wpadłam na jakichś chłopaków.
H-Hej-zatrzymał mnie.-Wszystko okej?
J-Nic. Zapomnij że mnie widziałeś.-warknęłam do niego. Zeszłam ze schodów i kucnęłam przy ostatnim stopniu. Wyciągnęłam paczkę fajek i zapaliłam jednego. Zaciągnęłam się mocno. Siedziałam tak powoli uspakajając. Przymknęłam oczy i oparłam się o ścianę.-Co za kretyn-powiedziałam pod nosem. Zaraz obok mnie pojawił się ten sam chłopak na którego warknęłam wcześniej. A tak zapomniałam jeszcze jedna rzecz. Jest płowa stycznia... Czyli zima.
H-Trzymaj-powiedział a ja aż podskoczyłam- Bo się przeziębisz.
J-Nie chce.-powiedziałam na tyle spokojnie na ile umiałam
H- Weź proszę tą kurtkę.
J-Nie dziękuję
H-Proszę-powiedział bardziej stanowczo.
J-Daj-powiedziałam i założyłam kurtke ponieważ było mi w chuj zimno.
H-Nie przejmuj się nim. On tak już ma.-powiedział.
J-Nie o to chodzi.
H- To o co?
J-Nie wiesz co on robi przy końcu nagrywania sceny.
H-Wiem.
J-Skąd?-spytałam.
H-Bo wiem. Czasami się przyglądałem jak nagrywali
J-Brawo.
H-Chodź do środka.
J-Nie chce.
H-Proszę. Dla mnie.
J-Nie chce.
H-Proszę.-powiedział błagalnie.
J-Dobra ale już bądź cicho.
H-Już się zamykam.
Weszłam z nim do środka. Poszłam od razu do swojej garderoby. Tam zrobiłam sobie herbate. Usiadłam na kanapie z gorącym napojem i okryłam kocem.
M-Jesica!-wrzasną.
J-Zaraz.
M-Do mnie.
J-Goń się-  mruknęłam pod nosem. Wyszłam do niego. Siedział wściekły.
M-Całość jeszcze raz-wrzasnął
J-Nie.-wrasnęłam na niego. - Mam już cię dosyć. Sam se to nagrywaj
M-Jesica-powiedział spokojniej.
J-Nie.-Powiedziałam i wyszłam z tego pomieszczenia. Weszłam do swojego pokoju. Zaczęłam pakować rzeczy. W moich oczach widniały łzy. Spakowałam wszystko i wyszłam. Zabrałam wszystko co moje. Otworzyłam samochód i wrzuciłam do bagażnika torbe. Gdy zamknęłam Obok mnie stał ten chłopak.
H-Gdzie jedziesz?
J-Do domu. Mam dosyć-powiedziałam łamiącym głosem.
H-A gdzie jedziesz?
J-Na colmena.
H-Zabierzesz nas?
J-Gdzie?
H-Po drodze nas wyrzucisz-powiedział.
J-Dobrze pokój się.
H-T ide po reszte
J-To szybko
H-Okej.
Pobiegł i po kilku minutach wpakowali się do samochody.
Całą droge przemilczeliśmy.
Podjechałam pod swój dom. Tam na drzwiach wisiała karteczka." Jesica twoją mamę zabito. Mick" W moich oczach widniały łzy.
Z-Co z nią-spytał się tego loczka.
H-Nie wiem-powiedział.
Z-Idź się dowiedz. Może się coś stało.
H-Chyba stało skoro płacze.
Ze złości porwałam kartkę na tyle części ile się dało. Otworzyłam drzwi i poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zaraz obok mnie pojawił się Harry.
H-Wszystko w porządku?
J-Nie.
H-Może zostanę z tobą.
J- Nie musisz.
H-Zostanę.
J-Jak chcesz.-powiedziałam i się do niego przytuliłam.

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 14 OSTATNI:(

Li-Kochanie. Przepraszam.
G-Daruj sobie.
Li-Słońce...
G-Co?
Li-Nie odchodź ode mnie.
G-Nie odejde. A przynajmniej na razie.
Li-Kocham cię.- Powiedział Ukląkł przede mną- Na prawde przepraszam
G-Nie przepraszaj.
Przytulił się do mnie. Pogłaskałam jego głowe. Podniósł na mnie wzrok.
Li- Pojedziesz z nami prawda?
G-Ale ja mam dziecko. My mamy dziecko. Ja go nie rzuce w przepaść.
Li-Ale ja nie chce żebyś go rzuciła w przepaść. On jest dla mnie tak samo ważny ja Ty. Kocham go tak samo jak ciebie.
G-Liam proszę cie.
Li-O co mnie prosisz?
G-Nie zachowuj się jak dziecko.
Li-Jestem dzieckiem.
G-Widze właśnie. I strasznie rozkapryszone to dziecko.
Li-Ale za to twoje.
G-Moje.
Li-Prześpij się. Jesteś zmęczona.
G-Nie dam sobie rade.
Li- Proszę cie. Daj sobie pomóc. Odpocznij a ja się nim zajmę.
G-Liam wiem że umiesz zająć się dzieckiem ale ja też chce trochę spędzić z nim czasu.
Li-Przecież masz go cały czas.
G-Proszę...
Li-Połóż się.
G-Nie.
Li-Boże Gabrysia czy choć raz zrobisz co ci każe?
G-Nie.
Li-Matko...
Podszedł do mnie i wziął na ręce i zaniósł na łóżko. A Ted sie zaczął śmiać.
G- jemu chyba się to spodobało.
Li-Widać że lubi na ostro.
G-Ciekawe po kim to ma.
Li-Po tatusiu.
G-No coś ty?
Li-No tak Bo tatuś lubi na ostro.
G-A mamusia nie koniecznie.
Li-Jakoś ci to wcześniej nie przeszkadzało.
G-Liam zejdź ze mnie.
Li-Nie
G-Liam musze do łazienki.
Li-Dopiero co byłaś.
G-Jak urodzisz dziecko to pogadamy.
Li-Okey idź.
Poszłam szybko da łazienki załatwiłam potszebe i wyszłam. Liam leżał na łóżku a mały spał
Li-Chodź do mnie.
G-Po co?
Li-Tak o... Chce się do ciebie przytulic.-powiedział a ja położyłam się wtedy na łóżku.
G-Co ty kombinujesz?
Li-Nic nie kombinuje.. Zastanawiam się ile go rodziłaś.
G-Nie chcesz wiedzieć.
Li-Właśnie że chce.-powiedział
G-Ale nie ważne
Li-Dla nie ważne.
G-A dla mnie nie. I chciałabym już o tym zapomnieć
Li-Dlaczego?
G-Byłeś przy jakimkolwiek porodzie?
Li-No nie.
G-To nie wiesz jak tam jest
Li-To mi opowiedz.
G-Nie koniec tematu.
Li-nie nie koniec
G-Liam proszę cie.
Li-No co? Chce wiedzieć.
G-Nie. Może kiedyś się dowiesz.-powiedziałam i się do niego przytuliłam.
Li ale jak to kiedyś?
G-No kiedyś się dowiesz...A tak właściwie to za niedługo..
Li-co ty mówisz?
G-Tak jestem w ciąży.
Li-O boże.. Ale się ciesze
G-ja też. Kocham cię.-powiedziałam i go namiętnie pocałowałam

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 13

Li-Gabi otwórz.
G-Nie idź sobie.
Li-Proszę cie. Przepraszam.
G-Liam proszę nie. Idź sobie.
Li-Słońce otwórz te drzwi.
Odsunęłam się i postawiłam malca z nosidełkiem na leżaku. Ted cały czas mi się przyglądał. Zaczą coś tam sobie gaworzyć. Gdy Liam dał sobie spokój otworzyłam drzwi z klucza i puściłam jemu cicho jakąś muzyke. Zajął się telefonem. Chwile się nim zajmowałam ale po chwili zasną. Wyszłam z łazienki a na naszym łóżku siedziała JJ. Położyłam Małego do łóżeczka i poszłam do niej. Położyłam się obok. Ta mnie do siebie przytuliła. Po moich policzkach znów popłynęły łzy.
J-Nie płacz.-powiedziała.
G-Ale jak.. Ja nie mam siły.
J-Musisz być silna.
G-Jewel ale ja już nie daje rady. Wcześniej mały chorował a teraz on..
J-Poradzisz sobie. Ja w ciebie wierze a jak będzie trzeba to pomoge.
Poleżałam z nią chwile
G-Zerkniesz na małego ja ide po coś do jedzenia?
J-Oki
Poszłam na dół do kuchni złapał mnie Liam.
G-Ej. Co robisz?
Li-Poczkaj.
G-Co chcesz?
Li-Porozmawiać.
Weszłam do kuchni i wzięłam sok.
G-Co?
Li-Przepraszam cie-pwiedział- Nie chciałem się narzucać.
G-Liam daj mi trochę czasu-powiedziałam niepewnie.
Li-Ile?
G-Nie wiem trochę żebym mogła sobie to przemyśleć.
Do domu wszedł Paul.
P-Hejka dzieciaki.
G-Cześć
Odwróciłam się do niego z wdzięczną miną.
Li-Jeszcze do tego wrócimy.
P-Mam dla was informacje-powiedział  chodźcie do kuchni.
Usiadłam na krześle i czekałam aż się zejdą pozostali.
P- a więc... Dzisiaj o 20.30 macie koncert i planujemy trase koncertową -powiedział.
G-Co?
P-Nie bój nic będzie dobrze. Samolot mamy duży.
G-Kiedy?
P-Od przyszłego miesiąca.
G-O matko-powiedziałam i wstałam. Poszłam do pokoju. Tam leżał Ted i bawił się gryzakiem. Usiadłam przy jego łóżku. Za sobą bardzie wyczułam niż usłyszałam Liama.

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 12

Obudziło mnie ciche gaworzenie. Uśmiechnęłam się na ten widok. Liam leżał obok mnie z Tedym i coś tam z nim rozmawiał. Mały zawzięcie o czymś opowiadał. Podniosłam się troszkę ale Liaś mnie powstrzymał.
Li-Wyspałaś się?-spytał z uśmiechem.
G-No nawet nawet.
Li-cieszę się-powiedział.-Mały chyba jest głodny.
G-Wiem.
Li-skąd?
G-Bo mnie cycki bloą.
Li-Aha.
G-Daj go.
Podał mi dziecko a ja podałam mu pierś. W pewnym momencie odessał się i spojrzał na mnie i zaczął się brechtać. Liam się przysuną i pocałował go w główkę. Zaraz zaczął lecieć mi pokarm.
G-Tedy-powiedziałam i wrócił do jedzenia.
Li- Kiedy się pobierzemy?
G- Nie wiem.
Li-Może w  ten weekend.
G-Nie wiem jak Będę się czuła
Li-Jak chcesz. Im szybciej tym lepiej.
G-Dlaczego?
Li-Bo będę miał cie tylko dla siebie.
G-Liam... Tym już się nie martw masz mnie całą dla siebie
Li-Ale chce mieć cię oznakowaną.
G-Chodzi ci tylko o obrączke?
Li-Mo być możliwe
G-Liam proszę cie.
Li-O co?
G-Daruj sobie
Li_Ale co?
G-Te swoje gierki
Li-Dobrze jak chcesz.
G-Dzięki.-powiedziałam o oddalam mu malca. Temu jednak się ulało i poszło wszystko na koszulke...
Li-fuj.-powiedział.
G-No wiesz takie są uroki przejedzenia.
Li-Ale to jest obrzydliwe.
G-No coś ty sherlocku.
Li-Błe.-powiedział a ja wybuchnęłam śmiechem..
G-Ojej. I co ty zrobiłeś . Obrzydziłeś Tatusia.-powiedziałam a on spojrzał na mnie. Położyłam Go na łóżku a Liam rzucił się na mnie.. Zaczął całować.
Li-kocham cie
G-Tak wiem już to słyszałam.
Li-Mówie poważnie.
G-Wiem ja też.
Li-Nie broń się.
G-Liam Tedy
Li-On nie rozumie jest za mały.
G-Nie Liam nie.
Zepchnęłam go ze mnie. Wzięłam małego do nosidełka i poszłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Liam się dobijał do nich. Zsunęłam się po nich i po moich policzkach  popłynęły łzy
 
 
 
 
 
 

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 11

Położył się na nmie i zaczą całować. zsuną mi koszulke i swoje czyny przeniósł na dekolt. Takim to sposobem był seks. Gdy już było po wszystkim moje maleństwo zaczęło płakać.
Li-Oho głodny jest-powiedział
G-Na to wygląda-odparłam i wzięłam małego na ręce i podałam pierś.
Li-Mogę też?
G-Nie.
Li-Dlaczego?
G-Uwierz mi to jest nie samczne.
Li-Aha ale i tak chce spróbować.
G-Nie nie możesz.
Li-Ale...
G-To jest jedzenie Teda a nie twoje
Li-Ale ty jesteś
G-Przyzwyczajaj się do tego.
Li-nie wiem jak z wami wytrzymam.
G-No dzięki-powiedziałam i ubrałam się i zaczęłam ubierać Teda. Podszedł do mnie i złapał za biodra.-Puść mnie
Li-Nie gniewaj się ja sobi żartowałem
G-Wiesz gówno mnie to obchodzi. Lepiej była jak mnie tu nie było więc ide. Pożegnaj się z małym.
Li-Nie możesz mnie zostaić.
G-A to niby czemu?
Li-powiedziałaś że za mnie wyjdziesz.
G-Słowa mogą byś puste.- po tych słowach wyszła z małym na rękach.
Poszłam do kuchni. Włożyłam go w wózek i zaczęłam kołysać. Patrzył się na mnie.  Co jest?
G-Co jest?
Nagle się skrzywił i zaczął płakać. Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
G-Nie płacz-powiedziałam do niego.-
Li-Daj go-powiedział.
G-Nie dotykaj mnie.
Li-Proszę..
Odwróciłam się do niego i podałam mu malca. Od razu się uspokoił. Jak on to robi. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłoniach. Nagle poczułam na sobie dłonie Teda. Podniosłam głowe a on pogłaskał mnie po policzku.
Li-Nie zostawiaj mnie.-powiedział.-Nie chce już więcej cierpieć.
G-Nie zostawię-powiedziałam mu całując rączke Teda-Ostatnio miałam słaby okres. Mały gorączkował wymiotował po prostu jestem zmęczona.
Li-Idź się połóż odpocznij.
G-Nie poradzisz sobie z nim.
Li-Dam sobie rade idź się połóż
G-Dobra jak coś to mnie obudź
Li-Damy radę nie-powiedział do małego a on się zaśmiał.
Poszłam się położyć i usnęłam. Nie spałam mocno. Po jakichś 2 może 3 godzinach drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł nucący Liam Słyszałam jak ugina się materac łóżeczka. Po tym zaś poczułam jak się ugniata obok mnie. Wyzułam jego bliskość. Przysunęłam się i wtuliłam mocno. On objął mnie ramieniem i przykrył kocem.

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 10

-To dobrze-powiedziałam.
-A po za tym nasłuchałem się od Zayna jak mam się zajmować małymi dziećmi
-Niania Malik.
-Coś w ten deseń.
-Okey.
-Zostań moja- nooo nie znowu zaczyna..
-Liam.
-Liam Liam.. Chce w końcu usłuszeć odpowiedź.
-Ale.
-Gabi proszę cie nie trzymaj mnie dłużej w niepewności.
Podeszłam do niego i pocałowałam delikatnie.
-Czyli że...
-Tak Liam-pwoiedziałam a on z radością wpił się w moje usta. Nagle Ted zaczą się śmiać. Spojrzeliśmy na niego i dołączyliśmy ze śmiechem.
-Przestaniesz się kręcić?!!- z za drzwi doszły nas szepty.
-Ale tu jest ni wygodnie-mówi Zayn
-Sam chciałeś podsłuchiwać a teraz marudzisz.
-Chyba mamy widownie-powiedział głośniej.
-Spadamy-syknęła JJ
Zaśmieliśmy się Liam położył małego na łóżko. Podszedł do mnie i wzią na ręce. Zaskoczona głośno wciągnęłam powietrze. Położył mnie na łóżko i zaczą całować.
-Nie chce Ci przeszkadzać ale mały patrzy.
-I co z tego?
-Poczekaj aż zaśnie i wtedy przeniesiemy go do łóżeczka.
-I cała noc tylko nasza-mówi
-Tylko nasza-powtarzam
-On nie jest głodny?
-Możliwe że jest.-Ale dopiero jadł
-Małe dzieci Tak mają. Jedzą co 2-3 godziny.
-Aha
Pobawiliśmy się jeszcze trochę z małym i po zjedzonej kolacji poszliśmy go uspać. Gdy tylko mały usną poczułam ręce Liama na biodrach. Odkręcił mnie w swoją stroneni zaczą całować.Ocho zaczyna się
-Liam proszę.męczona. Proszę Ostatnie dni miałam ciężkie
-Dobra nie będę cie męczyć al. mogę z tobą spać?
-Tak.
Położyliśmy się i usnęliśmy. . Rano z radością otworzyłam oczy.
-Wyjdź za mnie
-Dobrze
-Kocham cie
-Ja ciebie też.
-Wiesz... Chce mieć jeszcze synka.
-I co?
-Mógłbym ci je zrobić.
-Tak?
-Tak. Więc?
-Zastanowie się nad tym.
-Boże jak ja cie mocno kocham.
-Ja ciebie też
-Naprawde
-Tak

Hejka:) Z przykrością stwierdzam że jeśli nie pojawi się tu minimum 4 komentarze to Nie pojawi się następny rozdział

    POZDRAWIAM GABRYNKA:*