Dzień do końca miną dość "normalnie" co w naszym przypadku było dużo śmiechu. Po geografii mieliśmy angielski, polski, biologię. Przed Matematyką wyszło śliczne słoneczko więc wyszłyśmy przed szkołę. Usiadłyśmy sobie przed szkołą na ławeczce gdzie idealnie świeciło słońce. Napawałam się przed chwilą witaminą D ale po coś się nie zgadzało.
-Tori co jest?-Zapytałam zaintrygowana tym że nic nie mówi ani się nie śmieje. To było dość dziwnie i podejrzane. - Zobaczyłaś ducha czy co? Jesteś bledsza od trupa-powiedziałam do przyjaciółki próbując ją jakoś rozśmieszyć.
-Nie nic-powiedziała i odwróciła wzrok. Zaczęłam się zastanawiać co się stało. Po chwili jednak dałam sobie z tym spokój i dalej się opalałam. Nie nasiedziałam się jednak długo bo zadzwonił dzwonek na lekcję. Victoria wstała i uśmiechnęła się blado do mnie.
Ruszyłyśmy w kierunku wejścia. Przez drogę szłyśmy w ciszy. Wchodząc do klasy gdzie lekcja już trwała. Nic nie mówiąc poszłyśmy do wolnej ławki. Tori wyjęła zeszyt i zaczęła rozwiązywać zadania. Mniej więcej w połowie lekcji nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ogarnij ten śmiech hieny!!!- krzyknęła i ja jak i reszta klasy i profesor byli zaskoczeni. Z jej oczy kipiała złość. nawet nie próbowała jej pohamować. Nie przestałam się śmiać. Jeszcze bardziej rechotałam.- Może mnie pan zwolnić?-zapytała z błaganiem w oczach.
- Panno Dreake, przecież wiesz że nie mogę tego zrobić.-powiedział przepraszająco. Patrzył na nią bacznie. Zrobiła się jeszcze bledsza.
-Więc proszę wstawić mi nieobecność-powiedziała i zbierając zeszyty z ławki podniosła torbę i szybkim krokiem wyszła z sali. Spojrzał na mnie. Pokręciłam głową i wyszłam za nią.
-Tori! -Krzyknęłam za nią.- Zaczekaj.-zatrzymała się Podbiegłam do niej.-Co się stało?
-Nic. Po prostu jest mi głupio że upaprałam jego koszulkę zapiekanką-powiedziała szczerze. Ja pohamowałam śmiech. Nie spodziewałam się tego po niej. Zawsze była taka opanowana.
-Chodź na lekcje-poprosiłam ją.- Proszę. Nie przejmuj się tym. To dupek i tyle.-Właśnie w tym momencie przeszedł ten na którego wpadła z zapiekanką. Odwróciła wzrok a właśnie wychodził jakiś chłopak i dostała drzwiami w bok głowy. Aż ją zarzuciło na bok. Chłopak spanikowany zaczął ją przepraszać al. ona najwyraźniej miała go za przeproszeniem w dupie.
- Nic mi nie jest-powiedziała do niego starając się uśmiechnąć. Brunet który przechodził wpatrywał się w naszą trójkę nie wiedząc co ma robić.
-W porządku?-zapytałam się Tori
-Tak. Chodź na lekcję-powiedziała chcąc najwyraźniej najszybciej odejść z jego pola widzenia. Weszłyśmy do klasy. Wymamrotała jakieś przeprosiny i usiadła na krześle trzymając się za głowę. Wiedziałam że dość mocno oberwała. Do końca zajęć zostały na dwie lekcje.
Po lekcjach miałyśmy jeszcze prawie godzinę do próby. Poszłyśmy do niej . Zostawiliśmy rzeczy. Wzięłam z kuchni wodę dużą i poszłam do niej do pokoju.
-Lepiej ci już-zapytałam patrząc na nią. Była taka bezsilna że aż mi jej szkoda.
-Nie wiem-wzruszyła ramionami i usiadła. Podałam jej wodę i usiadłam na przeciwko niej.- Nie wiem czy dam radę dzisiaj brać udział, a tym bardziej nie wiem co mnie tam czeka.
-Ja też nie wiem. Ale się zobaczy-powiedziałam pocieszająco. -A teraz chodź-pogoniłam ją-zaraz próba. -Wstała z łózka i chwyciła butelkę wody. Wyszłam z pokoju. Jednak się zatrzymałam przez co Tori wpadła na mnie.
-Co?
-Zostawiłam telefon.-Powiedziałam krzywiąc się
-Masz go w ręce.-powiedziała kpiąco się uśmiechając. Zeszłam może pięć schodków i znowu się zatrzymała a dziewczyna zbulwersowana na mnie patrzyła, a ja zrobiłam minkę niewiniątka.
-Co tym razem?-zapytała starając się zamatować gniew. Uśmiechnęłam się do niej.-Tylko mi nie mów że zapomniałaś.
-Jaaa?-zapytałam z niedowierzaniem.-Nie.
-Taaak ty-powiedziała.-Więc co?
-A tych bad boy'ów nie będzie co nie?-zapytałam z nadzieją w oczach. Patrzyłam na nią wyczekująco.
-A dlaczego ty się mnie pytasz?-zapytała mnie jakby nie rozumiała co mam na myśli.
Nie zawsze jest tak jak się chce. Czasami jest tak że chcemy się schować gdzieś w jakąś ciemną dziurę i z niej w ogóle nie wychodzić. Ale trzeba się zmierzyć ze strachem. Jak nie muszę się bać bo mam moją przyjaciółkę. a tak przy okazji na trzy dni są wybory miss w naszej szkole.
Click..... Wyślij.....
-Tori co jest?-Zapytałam zaintrygowana tym że nic nie mówi ani się nie śmieje. To było dość dziwnie i podejrzane. - Zobaczyłaś ducha czy co? Jesteś bledsza od trupa-powiedziałam do przyjaciółki próbując ją jakoś rozśmieszyć.
-Nie nic-powiedziała i odwróciła wzrok. Zaczęłam się zastanawiać co się stało. Po chwili jednak dałam sobie z tym spokój i dalej się opalałam. Nie nasiedziałam się jednak długo bo zadzwonił dzwonek na lekcję. Victoria wstała i uśmiechnęła się blado do mnie.
Ruszyłyśmy w kierunku wejścia. Przez drogę szłyśmy w ciszy. Wchodząc do klasy gdzie lekcja już trwała. Nic nie mówiąc poszłyśmy do wolnej ławki. Tori wyjęła zeszyt i zaczęła rozwiązywać zadania. Mniej więcej w połowie lekcji nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ogarnij ten śmiech hieny!!!- krzyknęła i ja jak i reszta klasy i profesor byli zaskoczeni. Z jej oczy kipiała złość. nawet nie próbowała jej pohamować. Nie przestałam się śmiać. Jeszcze bardziej rechotałam.- Może mnie pan zwolnić?-zapytała z błaganiem w oczach.
- Panno Dreake, przecież wiesz że nie mogę tego zrobić.-powiedział przepraszająco. Patrzył na nią bacznie. Zrobiła się jeszcze bledsza.
-Więc proszę wstawić mi nieobecność-powiedziała i zbierając zeszyty z ławki podniosła torbę i szybkim krokiem wyszła z sali. Spojrzał na mnie. Pokręciłam głową i wyszłam za nią.
-Tori! -Krzyknęłam za nią.- Zaczekaj.-zatrzymała się Podbiegłam do niej.-Co się stało?
-Nic. Po prostu jest mi głupio że upaprałam jego koszulkę zapiekanką-powiedziała szczerze. Ja pohamowałam śmiech. Nie spodziewałam się tego po niej. Zawsze była taka opanowana.
-Chodź na lekcje-poprosiłam ją.- Proszę. Nie przejmuj się tym. To dupek i tyle.-Właśnie w tym momencie przeszedł ten na którego wpadła z zapiekanką. Odwróciła wzrok a właśnie wychodził jakiś chłopak i dostała drzwiami w bok głowy. Aż ją zarzuciło na bok. Chłopak spanikowany zaczął ją przepraszać al. ona najwyraźniej miała go za przeproszeniem w dupie.
- Nic mi nie jest-powiedziała do niego starając się uśmiechnąć. Brunet który przechodził wpatrywał się w naszą trójkę nie wiedząc co ma robić.
-W porządku?-zapytałam się Tori
-Tak. Chodź na lekcję-powiedziała chcąc najwyraźniej najszybciej odejść z jego pola widzenia. Weszłyśmy do klasy. Wymamrotała jakieś przeprosiny i usiadła na krześle trzymając się za głowę. Wiedziałam że dość mocno oberwała. Do końca zajęć zostały na dwie lekcje.
Po lekcjach miałyśmy jeszcze prawie godzinę do próby. Poszłyśmy do niej . Zostawiliśmy rzeczy. Wzięłam z kuchni wodę dużą i poszłam do niej do pokoju.
-Lepiej ci już-zapytałam patrząc na nią. Była taka bezsilna że aż mi jej szkoda.
-Nie wiem-wzruszyła ramionami i usiadła. Podałam jej wodę i usiadłam na przeciwko niej.- Nie wiem czy dam radę dzisiaj brać udział, a tym bardziej nie wiem co mnie tam czeka.
-Ja też nie wiem. Ale się zobaczy-powiedziałam pocieszająco. -A teraz chodź-pogoniłam ją-zaraz próba. -Wstała z łózka i chwyciła butelkę wody. Wyszłam z pokoju. Jednak się zatrzymałam przez co Tori wpadła na mnie.
-Co?
-Zostawiłam telefon.-Powiedziałam krzywiąc się
-Masz go w ręce.-powiedziała kpiąco się uśmiechając. Zeszłam może pięć schodków i znowu się zatrzymała a dziewczyna zbulwersowana na mnie patrzyła, a ja zrobiłam minkę niewiniątka.
-Co tym razem?-zapytała starając się zamatować gniew. Uśmiechnęłam się do niej.-Tylko mi nie mów że zapomniałaś.
-Jaaa?-zapytałam z niedowierzaniem.-Nie.
-Taaak ty-powiedziała.-Więc co?
-A tych bad boy'ów nie będzie co nie?-zapytałam z nadzieją w oczach. Patrzyłam na nią wyczekująco.
-A dlaczego ty się mnie pytasz?-zapytała mnie jakby nie rozumiała co mam na myśli.
Nie zawsze jest tak jak się chce. Czasami jest tak że chcemy się schować gdzieś w jakąś ciemną dziurę i z niej w ogóle nie wychodzić. Ale trzeba się zmierzyć ze strachem. Jak nie muszę się bać bo mam moją przyjaciółkę. a tak przy okazji na trzy dni są wybory miss w naszej szkole.
Click..... Wyślij.....
Fantastyczne! Masz talent :))
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga. Będę odwiedzać! Życzę weny i dziękuje za odwiedziny u mnie.
OdpowiedzUsuńHahhaha wiedziałam że ten click wyślij jest zajebistym pomysłem i dobrze sobie poradziłaś pisząc ten drugi rozdział i widzisz bez mojej pomocy też dajesz radę więc teraz spokojnie mogę usunąć się na bok ;) Kocham i tęsknie ;*
OdpowiedzUsuńOooo Słodko :) Ja Ciebie też i też tęsknię:) I dziękuję za pomysł z którym sobie jak na razie radzę :*
OdpowiedzUsuń