- Tori! Toriiiiiii! - słysząc krzyk Beth z dołu, wywróciłam oczami, po czym ponownie chwyciłam za pędzelek i zajęłam się malowanie tuszem drugiego oka. - Rozumiem przyjaźń, przyjaźnią ale dupę rusz - widząc jej postać w lustrze podskoczyłam przestraszona.
- A ty skąd się wzięłaś? - zapytałam po czym zakręciłam tusz.
- No zapewne z brzucha mamy ale nic nigdy nie wiadomo - wzruszając ramionami siadła na łóżku - A tak dla przypomnienia mamy 10 minut na dotarcie do szkoły - powiedziała spokojnie patrząc na swoje paznokcie.
- Co? - krzyknęłam zaskoczona.
- To - powiedziała i jak gdyby nigdy nic wstała i wzięła swoją torbę z podłogi - I radzę ci brać ten zadek i zejść na dół.
- Jaasne - powiedziałam specjalnie wydłużając sylaby po czym biorąc torbę ruszyłam w ślad za przyjaciółką.
- A jeszcze jedno - zatrzymała się raptownie przez co wpadłam na nią.
- Co znowu? - zapytałam przewracając oczami.
- Zapomniałam - powiedziawszy to ruszyła znów do przodu. Nagle ponownie się zatrzymała, a ja znów wpadłam na nią. Powstrzymując gniew spojrzałam na jej niewinną minkę.
- Niech zgadnę znów zapomniałaś?
- Nie - powiedziała patrząc mi w oczy - Tylko dzisiaj chyba jest próba do przedstawienia - mówiąc to zeszła szybko ze schodów i uśmiechając się do mojej mamy zaczęła nakładać buty na nogi.
- Teraz mi to mówisz? - zapytałam pojawiając się obok niej.
- No a kiedy miałam zapytać? - zapytała prostując się.
- Dlaczego ja się z tobą przyjaźnię? - zapytałam patrząc w sufit.
- Bo mnie kochasz - zanuciła i udając jakąś modelkę z TV wyszła z mojego domu, co niestety jej się nie udało ponieważ potknęła się o schodek i upadła na tyłek. Widząc to parsknęłam śmiechem, tak samo jak jakiś dwóch chłopaków na chodniku.
- Miss schodów się znalazła - zaśmiałam się podając jej rękę. Przyjmując ją z wdzięcznością podniosła się i zaczęła się śmiać.
- A żebyś wiedziała teraz na pewno zostanę twarzą pustaków - mówiąc to zaczęła udawać plastika z naszej klasy.
- Niewiele ci brakuje - śmiejąc się z tego ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Wchodząc do szkoły Elizabeth nagle stanęła jak wryta na środku korytarza.
- A tobie co?? - zapytałam patrząc na nią spod oka.
- Zapomniałam wziąć długopisu - mówiąc to, prawie się nie popłakała. Powstrzymując śmiech popchnęłam ją w stronę klasy.
- Idź ty moja sierotko - uśmiechając się szeroko, poszłam za nią do klasy od Geografii. Siadając w ławce spojrzałam na jej smutną minkę.
- A tobie co znowu?
- Jednak mam ten długopis - powiedziała niepewnie.
- To chyba dobrze - powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
- Nie za bardzo bo zapomniałam drugiego śniadania.
- To pójdziemy do sklepiku - powiedziałam szybko, ale widząc jej minę zaczęłam się nad tym zastanawiać - Bo chyba portfel wzięłaś?
- No mam - wyciągnęła z torby różowy portfel i mi go pokazała.
- A pieniądze w nim masz?
- No tak - potwierdziła.
- No to pójdziemy - odetchnęłam z ulgą i skupiłam się na temacie dzisiejszej lekcji.
- A ty skąd się wzięłaś? - zapytałam po czym zakręciłam tusz.
- No zapewne z brzucha mamy ale nic nigdy nie wiadomo - wzruszając ramionami siadła na łóżku - A tak dla przypomnienia mamy 10 minut na dotarcie do szkoły - powiedziała spokojnie patrząc na swoje paznokcie.
- Co? - krzyknęłam zaskoczona.
- To - powiedziała i jak gdyby nigdy nic wstała i wzięła swoją torbę z podłogi - I radzę ci brać ten zadek i zejść na dół.
- Jaasne - powiedziałam specjalnie wydłużając sylaby po czym biorąc torbę ruszyłam w ślad za przyjaciółką.
- A jeszcze jedno - zatrzymała się raptownie przez co wpadłam na nią.
- Co znowu? - zapytałam przewracając oczami.
- Zapomniałam - powiedziawszy to ruszyła znów do przodu. Nagle ponownie się zatrzymała, a ja znów wpadłam na nią. Powstrzymując gniew spojrzałam na jej niewinną minkę.
- Niech zgadnę znów zapomniałaś?
- Nie - powiedziała patrząc mi w oczy - Tylko dzisiaj chyba jest próba do przedstawienia - mówiąc to zeszła szybko ze schodów i uśmiechając się do mojej mamy zaczęła nakładać buty na nogi.
- Teraz mi to mówisz? - zapytałam pojawiając się obok niej.
- No a kiedy miałam zapytać? - zapytała prostując się.
- Dlaczego ja się z tobą przyjaźnię? - zapytałam patrząc w sufit.
- Bo mnie kochasz - zanuciła i udając jakąś modelkę z TV wyszła z mojego domu, co niestety jej się nie udało ponieważ potknęła się o schodek i upadła na tyłek. Widząc to parsknęłam śmiechem, tak samo jak jakiś dwóch chłopaków na chodniku.
- Miss schodów się znalazła - zaśmiałam się podając jej rękę. Przyjmując ją z wdzięcznością podniosła się i zaczęła się śmiać.
- A żebyś wiedziała teraz na pewno zostanę twarzą pustaków - mówiąc to zaczęła udawać plastika z naszej klasy.
- Niewiele ci brakuje - śmiejąc się z tego ruszyłyśmy w stronę szkoły.
Wchodząc do szkoły Elizabeth nagle stanęła jak wryta na środku korytarza.
- A tobie co?? - zapytałam patrząc na nią spod oka.
- Zapomniałam wziąć długopisu - mówiąc to, prawie się nie popłakała. Powstrzymując śmiech popchnęłam ją w stronę klasy.
- Idź ty moja sierotko - uśmiechając się szeroko, poszłam za nią do klasy od Geografii. Siadając w ławce spojrzałam na jej smutną minkę.
- A tobie co znowu?
- Jednak mam ten długopis - powiedziała niepewnie.
- To chyba dobrze - powiedziałam śmiejąc się pod nosem.
- Nie za bardzo bo zapomniałam drugiego śniadania.
- To pójdziemy do sklepiku - powiedziałam szybko, ale widząc jej minę zaczęłam się nad tym zastanawiać - Bo chyba portfel wzięłaś?
- No mam - wyciągnęła z torby różowy portfel i mi go pokazała.
- A pieniądze w nim masz?
- No tak - potwierdziła.
- No to pójdziemy - odetchnęłam z ulgą i skupiłam się na temacie dzisiejszej lekcji.
Oczami Elizabeth
- Lilibet ruszysz się? - słysząc głos Victorii uśmiechnęłam się niepewnie.
- Yhym - mruknęłam drapiąc się w kark.
- Dobra ja idę do sklepiku zamówić zapiekanki, a ty leć do tej łazienki - powiedziała przyjaciółka przewracając oczami.
- Dzięki - krzyknęłam ponieważ już byłam w połowie drogi do łazienki. Wchodząc do wypełnionego dymem pomieszczenia kaszlnęłam po czym weszłam do kabiny. Załatwiając szybko swoją potrzebę fizjologiczną, spuściłam wodę po czym umyłam ręce w umywalce. Nie widząc nigdzie ręcznika papierowego skrzywiłam się i mokrymi rękami chwyciłam za klamkę od drzwi. Spuszczając głowę w dół otworzyłam je zamaszystym ruchem, jednak słysząc jakiś dziwny dźwięk podniosłam głowę do góry i otworzyłam szeroko oczy.
- Nic ci nie jest? - zapytałam nieśmiało chłopaka który trzymał się za czoło a na jego koszulce widniała wielka plama po soku z czarnej porzeczki.
- Nie no skądże - powiedział sarkastycznie - Czuje się wyśmienicie, po prostu uwielbiam uderzenia z drzwi w głowę.
- Przepraszam - wyjąkałam po czym przygryzając wargę opuściłam głowę w dół - A koszulkę ci odkupię - powiedziałam szybko i uciekłam stamtąd.
- Zaczekaj - słysząc jego krzyk jeszcze bardziej przyspieszyłam. Kiedy doszłam do sklepiku widziałam tylko wkurzoną Tori i jakiegoś chłopaka z zapiekanką na koszulce.
- Nowa moda? - zapytałam się przyjaciółki wskazując ruchem głowy jej towarzysza.
- Nie niezdarna dziewczyna która wpada na wszystkich - stwierdził chłopak po czym machnął olewająco ręką i wyszedł ze sklepiku.
- Co to było? - zapytałam patrząc w ślad za odchodzącym.
- A ja wiem - powiedziała przyjaciółka - Ciołek wpadł na mnie i niechcący ubrudził się zapiekanką wielkie mi halo - skwitowała po czym wzruszając ramionami stanęła ponownie w kolejce - I jeszcze na dodatek przez niego muszę ponowni stać w tej durnej kolejce.
- Oj nie marudź - powiedziałam wywracając oczami - Głodna jestem.
- Jak zawsze - słysząc to parsknęłyśmy śmiechem.
Nawet w zamieszaniu da się znaleźć to co poszukujesz od bardzo dawna. Nie wiedząc nawet pewnie, że to jest to, pozwalasz mu odejść. Ale nie bój się przed przeznaczeniem nie uciekniesz. I uwaga, uwaga ogłaszam, że równo za 3 tygodnie jest bal szkolny.
Click.......Wyślij.......
Genialne *-* One są zarąbiste. Next proszę. x
OdpowiedzUsuńHahaha dziękuje :-* starałam się jakoś to napisać. Jak sie okazało ostatni rozdział w mojej karierze :-P
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Elizabeth mnie rozwala :)
OdpowiedzUsuńBędę odwiedzała.
I dziękuje za odwiedziny u mnie.