Pojechał. Odjechał. Zostawił mnie. Poszłam na górę i położyłam się. Przykryłam kocem i leżałam. Byłam tak bardzo roztrzęsiona że długo nie poleżałam. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie szklankę gorącej czekolady. W kocu owinięta siedziałam na kanapie w salonie. Włączyłam sobie film "Blask tęczy" i oglądałam.
Oczami JP
Pojechałem. Zostawiłem ją. Zmusiłem się żeby jechać nad to jezioro. Wcale nie chciałem zostawiać jej.
-Ej JP- Krzyknął Mattias- Chodź do nas...
-Zaraz-odkrzyknąłem. Doprowadziłem się do odpowiedniego stanu i wyszedłem- Co jest-zapytałem-z maską obojętności.
-Idziemy na piwo-powiedział- Idziesz z nami?
-No jasne-ułożyłem usta na coś w stylu uśmiechu ale obawiam się że wyszedł tylko grymas
-Co jest?-zapytał
-Nic. Zastanawiam się tylko czy nic jej się nie stanie-mówię szczerze.
-JP. Jak chcesz możemy wrócić. Ja też niechętnie zostawiłem Lilibet
-Nie wiem-usiadłem na ławce i czekaliśmy aż kelnerka przyszła. Zamówiliśmy po piwie.
-Stary ty jesteś w nią zapatrzony.- mówi z niedowierzaniem
-Nie. Po prostu się martwię. Bardzo zmarzła w windzie i później jeszcze na tej sali gdzie była klimatyzacja.
- Spróbuj się wyluzować. Zadzwoń do niej jeżeli ci ulży.
-Nie mam numeru-powiedziałem trochę nieśmiało. Nie umiałem na niego spojrzeć. Patrzyłem na bąbelki w piwie.-A po za tym nie odbierze.
-Skąd wiesz?-zapytał Patrzył na mnie wyczekująco.
-Bo sama mnie wygoniła. Powiedziała że mam jechać i się dobrze bawić.-wyznałem. Naszą uwagę przykuł pisk dziewczyny. Odruchowo spojrzeliśmy w tamtą stronę. Jakiś blondyn przerzucał ją przez ramię. Uśmiechnąłem się na ten widok. Spojrzałem na kumpla. Przyglądał mi sią badawczo.
-No co?-zapytałem
-Weź się człowieku- szturchnął mnie w ramię i wypiliśmy po piwie. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Późnym wieczorem poszliśmy spać. Wstałem wcześnie. Zrobiłem sobie kawę i wyszedłem na taras przed domkiem. Wypiłem kawę i wstał Matt. Poszliśmy na ryby. Brały znakomicie. Mogłem się odstresować.
-Hej JP?-zapytał Matt
-Co?
-Zauważyłeś że dziewczyny przy nas są bardzo poważne?
-No. Fakt-przypomniałem sobie je w windzie. Gdy tylko weszliśmy zrobiły się bardzo poważne.- Albo nieśmiałe-powiedziałem nieświadomie
-Albo nieśmiałe-zastanowił się nad tym-Chyba raczej ta opcja-powiedział
-Taaa-przeciągnąłem to słowo. -Nosz cholera jasna-zakląłem pod nosem
-Co jest?-Zapytał
-Zeżarła mi haczyk-jęknąłem kolega zaczął się śmiać zwracając na siebie uwagę pozostałych osób.
-Ogarnij się stary-powiedziałem a chłopak starał się zapanować nad sobą.
Wróciliśmy do domu. Rozpakowałem się. Macocha dała mi obiad i wyszedłem z domu. Miałem zamiar iść na spacer. Poszedłem do parku. Usiadłem na ławce i patrzyłam na ganiające się bachory. Nie wiedziałem kiedy się ściemniło i musiałem wracać do domu. Po cichu wszedłem do domu. Ojciec znów coś odjebał. Wszedłem na pięterko i położyłem się. Usnąłem szybko. Musiałem być wyspany. Jutro szkoła.
Z samego rana zadzwonił budzik. Powoli podniosłem się i wyszykowałem. Wrzuciłem do plecaka podręczniki i zszedłem na śniadanie. Mama dała mi kanapkę do zjedzenia. Gdy odwróciła twarz w moją stronę zobaczyłem wielkiego sińca.
-Co on ci zrobił?-zapytałem
-Nic dziecko, jedz i jedź do szkoły.
-Przecież widzę.
-Nic mi nie jest-powiedziała ostro.
-Przepraszam-powiedziałem-nie chciałem cię urazić... Mamo.
-W porządku- podeszła do mnie i przytuliła delikatnie.-No a teraz do szkoły.
-Już mnie wyganiasz?-zaśmiałem się
-Tak-też się uśmiechnęła.
Czekałem przed szkołą na dzwonek... I na Tori. Ale ona się nie zjawiała. Nie przyszła. Co się dzieje? Nie wiem. Może później Matt mi coś powie.
Przed samym dzwonkiem wbiegła sama Elizabeth. A Victoria?
Na lekcjach było nadzwyczajnie nudno. Połączyli nam religię. Dwie godzimy z sorem to było zabawnie.
-Ej JP- krzyknął Nick- Idziemy?
-Gdzie?-zapytałem
-No-pokazał mi palcami odruch papierosów.-Idziemy?
-Nie ja nie chcę powiedziałem szczerze-Nie chcę.-Nagle poczułem dłoń na czole.-Co jest?-odwróciłem głowę.
-Chory jesteś-zapytała Monic ode mnie z klasy.
-Nie.-odpowiedziałem-okej.- Wyszedłem z nimi i stałem paląc tego papierosa myślami byłem gdzie indziej
-Idziesz dzisiaj?-Zapytał Matt
-Nie wiem czy będę tam mile widziany.-szczerze przyznałem
-Idź tam-powiedział a pozostali przysłuchiwali się nam.
Jak to jest że co byśmy nie zrobili jest źle. Piszesz prace jest źle, Sprzątasz jest źle a jak nie zrobisz jest jeszcze gorzej? Czasami trzeba po prostu przywyknąć i tyle. A tak między nami jeszcze dwa dni do wyborów w szkole ma Miss :) Ciekawe kto wygra... Pewnie ta cała Monic Larosh... Och zacięta sztuka
Click....
Wyślij....
-Ogarnij się stary-powiedziałem a chłopak starał się zapanować nad sobą.
Wróciliśmy do domu. Rozpakowałem się. Macocha dała mi obiad i wyszedłem z domu. Miałem zamiar iść na spacer. Poszedłem do parku. Usiadłem na ławce i patrzyłam na ganiające się bachory. Nie wiedziałem kiedy się ściemniło i musiałem wracać do domu. Po cichu wszedłem do domu. Ojciec znów coś odjebał. Wszedłem na pięterko i położyłem się. Usnąłem szybko. Musiałem być wyspany. Jutro szkoła.
Z samego rana zadzwonił budzik. Powoli podniosłem się i wyszykowałem. Wrzuciłem do plecaka podręczniki i zszedłem na śniadanie. Mama dała mi kanapkę do zjedzenia. Gdy odwróciła twarz w moją stronę zobaczyłem wielkiego sińca.
-Co on ci zrobił?-zapytałem
-Nic dziecko, jedz i jedź do szkoły.
-Przecież widzę.
-Nic mi nie jest-powiedziała ostro.
-Przepraszam-powiedziałem-nie chciałem cię urazić... Mamo.
-W porządku- podeszła do mnie i przytuliła delikatnie.-No a teraz do szkoły.
-Już mnie wyganiasz?-zaśmiałem się
-Tak-też się uśmiechnęła.
Czekałem przed szkołą na dzwonek... I na Tori. Ale ona się nie zjawiała. Nie przyszła. Co się dzieje? Nie wiem. Może później Matt mi coś powie.
Przed samym dzwonkiem wbiegła sama Elizabeth. A Victoria?
Na lekcjach było nadzwyczajnie nudno. Połączyli nam religię. Dwie godzimy z sorem to było zabawnie.
-Ej JP- krzyknął Nick- Idziemy?
-Gdzie?-zapytałem
-No-pokazał mi palcami odruch papierosów.-Idziemy?
-Nie ja nie chcę powiedziałem szczerze-Nie chcę.-Nagle poczułem dłoń na czole.-Co jest?-odwróciłem głowę.
-Chory jesteś-zapytała Monic ode mnie z klasy.
-Nie.-odpowiedziałem-okej.- Wyszedłem z nimi i stałem paląc tego papierosa myślami byłem gdzie indziej
-Idziesz dzisiaj?-Zapytał Matt
-Nie wiem czy będę tam mile widziany.-szczerze przyznałem
-Idź tam-powiedział a pozostali przysłuchiwali się nam.
Jak to jest że co byśmy nie zrobili jest źle. Piszesz prace jest źle, Sprzątasz jest źle a jak nie zrobisz jest jeszcze gorzej? Czasami trzeba po prostu przywyknąć i tyle. A tak między nami jeszcze dwa dni do wyborów w szkole ma Miss :) Ciekawe kto wygra... Pewnie ta cała Monic Larosh... Och zacięta sztuka
Click....
Wyślij....
Jestem ciekawa co wydarzy się na wyborach miss.
OdpowiedzUsuń